Ratownik z pasją w krakowskim oddziale Pilkington Szyby Samochodowe
Pracownik naszego krakowskiego oddziału i firmowego serwisu Mariusz Kaliszka jest dyplomowanym Ratownikiem. Na co dzień jest kierowcą, który dostarcza szyby do naszych Klientów, najlepszych warsztatów „auto szyby” w Małopolsce Mariusz wystąpił z inicjatywą zakupu profesjonalnej Torby Ratowniczej jako dodatkowego wyposażenia do służbowego Boxera. Samochód został dodatkowo oznaczony symbolem „Ratownik”, co oznacza, że kierujący nim człowiek, tutaj Mariusz, jest w stanie udzielić pomocy medycznej poszkodowanym w wypadku i innych podobnych zdarzeniach.
Zapraszamy do przeczytania rozmowy Bogusławy Koźbiał (BK) z Mariuszem Kaliszką (MK).
BK: Jakie kwalifikacje do udzielania pierwszej pomocy posiadasz?
MK: Ukończyłem kursy: kwalifikowanej pierwszej pomocy (tzw. KPP), advanced life support (A.L.S) czyli zaawansowane zabiegi resuscytacyjne oraz basic life support (podstawowe zabiegi resuscytacyjne). Ponadto przez rok pracowałem jako operator numeru alarmowego, gdzie często przez telefon instruowałem ludzi jak udzielić koniecznej pomocy poszkodowanemu. Oprócz tego jestem studentem III-ego roku pielęgniarstwa.
BK: Skąd wziął się pomysł, że oprócz szyb będziesz woził także podstawowy sprzęt medyczny do udzielania pierwszej pomocy?
MK: Codziennie jeżdżę po całej Małopolsce dowożąc szyby naszym klientom . Na drodze często spotykam się z kolizjami i wypadkami drogowymi. Do tej pory kilkukrotnie udzielałem pomocy posiadając tylko apteczkę samochodową. Wpadłem na pomysł, że dobrze byłoby dysponować bardziej zaawansowanym sprzętem, który pozwoliłby mi lepiej pomóc poszkodowanym. Jednocześnie jest to szansa połączenia mojej pasji do ratownictwa z pracą.
BK: Dlaczego zostałeś Ratownikiem?
MK: Pasję do ratownictwa zaszczepiła we mnie mama, która od ponad 25 lat pracuje w służbie zdrowia. Obserwowałem jaką wielką satysfakcję daje jej praca i jak bardzo kocha ten zawód. Chciałem także pomagać ludziom i robić coś ważnego.
BK: Jak oznaczony jest Twój służbowy samochód, i co w nim wozisz?
MK: Na samochodzie, poza znakami firmowymi Pilkington został umieszczony Eskulap z napisem „Ratownik”. Oznaczenia są dobrze widoczne dla innych uczestników ruchu drogowego. W samochodzie wożę torbę medyczną wyposażoną między innymi w opatrunki, kołnierz ortopedyczny, szyny splintex, rurki ustno-gardłowe, pocket mask do sztucznego oddychania, pulsoksymetr, żel na oparzenia, sól fizjologiczną. Ten sprzęt znacznie ułatwia udzielenie niezbędnej pomocy poszkodowanemu. Jednocześnie mam nadzieję, że ich użycie nie będzie konieczne.
BK: Uważasz, że działalność ratowników medycznych można nazwać misją?
MK: Zdecydowanie tak, to nie jest zwykła praca. Osoby wykonujące ten zawód charakteryzują się empatią a jednocześnie odpornością psychiczną. Ratownicy codziennie spotykają się z sytuacjami, w których pomimo posiadanej wiedzy i doświadczenia nie są w stanie pomóc poszkodowanemu i przegrywają walkę o ludzkie życie. Mimo tego nie mogą sobie pozwolić na chwilę słabości, ponieważ za chwilę ktoś inny będzie potrzebował ich pomocy.
BK: Słyszymy historie o ratowaniu życia przez osoby niewykwalifikowane, które działają pod wpływem impulsu, nie wiedząc, że mogą również zaszkodzić. Z drugiej strony, znane są przypadki, chyba nawet częstsze, że świadkowie wypadku nie podjęli żadnych działań, choćby sztucznego oddychania, a jedynie czekają na przyjazd Karetki, która może przyjechać za późno.
Czy uważasz, że poprawia się edukacja w zakresie udzielania pierwszej pomocy?
MK: Jest zdecydowanie lepsza, bo w ogóle jest. Chodząc do szkoły spotkałem się z tym tematem jedynie przez czterdzieści pięć minut lekcji przysposobienia obronnego. Obecnie pierwszej pomocy uczone są dzieci już od najmłodszych lat. Nawet dla przedszkolaków organizowane są akcje, które mają na celu nauczyć ich wzywania pomocy. Organizowane są również kampanie reklamowe przekonujące, że udzielenie jakiejkolwiek pomocy jest lepsze niż bezczynność.
BK: Wcześniej powiedziałeś, że zdarzyło Ci się już udzielać pomocy. Czy mógłbyś przytoczyć jakąś historię?
MK: Wracając od jednego z partnerów Pilkingtona, na trasie z Nowego Targu do Krakowa zobaczyłem samochód, który uderzył w barierki. Okazało się, że samochodem podróżowała kobieta, która w wyniku wypadku doznała urazu kończyny dolnej, a ponadto była w szoku. Zacząłem od zabezpieczenia miejsca wypadku. Kierowcę samochodu, który zatrzymał się za mną poprosiłem o wezwanie pomocy. Konieczne było usztywnienie kończyny, niestety nie miałem jeszcze ze sobą torby ratowniczej. W takich przypadkach konieczna jest improwizacja. Do stabilizacji nogi użyłem parasola oraz bandażu elastycznego. Niezbędne były również słowa otuchy, które uspokoiły wystraszoną kobietę. Zostałem z poszkodowaną do czasu przyjazdu służb ratunkowych.
BK: Jak widać Ratownikiem jest się zawsze, nawet jeśli nie pracują w tym zawodzie. Jest to powołanie pochodzące z serca. Cieszymy się, że mamy Mariusza wśród naszych pracowników i że możemy obserwować jak łączy swoją pracę w Pilkington Automotive z pasją, jaką jest ratowanie ludzkiego życia.